Z jednej strony pustki na ulicach, lęk, żeby zdążyć przed godziną policyjną, mroczne, głodujące getto, a z drugiej droga restauracja, gdzie oficerowie SS raczą się szampanem, kawiorem, luksusami. I w tym wszystkim ludzie spragnieni normalności, których zajmują codzienne sprawy. Chodzą do pracy, robią zakupy, kochają się i nienawidzą.

"Czarny mercedes" Janusza Majewskiego to nie tylko wciągająca lektura dla miłośników kryminałów, ale też dla tych wszystkich, którzy chcą poczuć klimat Warszawy i Lwowa w czasie okupacji. Bo też oddawanie nastrojów to jedna z największych zalet prozy Majewskiego.
To nic, że nadkomisarz Rafał Król, który ma znaleźć zabójcę pięknej kobiety w okupowanej Warszawie, prowadzi śledztwo przesłuchując wielu świadków, o których od razu wiemy, że mają nikły związek ze sprawą. To nic, że dość szybko można się domyślić, kto popełnił zbrodnię.
Historia pełna namiętności, tłumionych instynktów, zakazanych związków, wciąga jak magnez. Do tego mnóstwo trafnie odmalowanych i barwnych postaci, z których każda jest bohaterem książki.
I Max, oficer SS, który nie spełnił się w miłości, i mecenas Karol Holzer, zauroczony młodą studentką, i Aneta Landau, której wojna całkowicie pozbawiła dawnego życia i kazała stać się innym człowiekiem. Dzięki retrospekcjom poznajemy wielu z nich, zanim dopadł ich koszmar wojny. Wiemy kim byli i kim się stali. Gdzie ich rzucił los i jak poradzili sobie z wojenną rzeczywistością, uwikłani w intrygi i podziemne obowiązki.
Tak, książkę warto przeczytać nie tylko po to, żeby rozwikłać kryminalną zagadkę.