Rentowność obligacji dziesięcioletnich polskiego rządu wyraźnie wzrosła po ogłoszeniu założeń przyszłorocznej ustawy budżetowej. Skala deficytu (272 mld zł) oznacza dalszy wzrost zadłużenia, a więc również kosztów odsetkowych, co nie może podobać się inwestorom.

Po długiej przerwie indywidualni inwestorzy doczekali się szeroko dostępnej oferty obligacji korporacyjnych, a Komisja Nadzoru Finansowego umożliwiła kolejnemu emitentowi powrót na rynek detalicznego długu.

WIG20 zakończył sesję we wtorek zwyżką o 1 proc., a w cenie były akcje z ekspozycją na odbudowę Ukrainy.

Podczas gdy banki notują wzrost popytu na kredyty dla przedsiębiorstw, na rynku obligacji firm inwestorzy od kilku już tygodni mierzą się z niedostatkiem nowych emisji.

Oto sygnały płynące z rynku funduszy inwestycyjnych.

Mija miesiąc od ostatniej emisji publicznej obligacji skierowanej do inwestorów indywidualnych. To druga tak długa przerwa w tym roku. Dla porównania, w ubiegłym podobnej długości przerwa pojawiła się raz - na przełomie lata i jesieni. Tym razem może to nie być tylko wakacyjna flauta.

Na około dwie godziny przed czwartkowym otwarciem sesji giełdowej w USA kontrakty terminowe na główne indeksy rosły, osiągając rekordowe poziomy. Inwestorzy z entuzjazmem zareagowali na lepsze niż oczekiwano wyniki finansowe Meta Platforms i Microsoftu, które potwierdzają, że miliardowe inwestycje w sztuczną inteligencję zaczynają się opłacać.

Środa przynosi ostrożny optymizm na amerykańskich giełdach. Kontrakty terminowe na główne indeksy nieznacznie rosną, inwestorzy analizują wyniki spółek, czekają na decyzję Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych i oceniają wpływ napięć handlowych na gospodarkę.

We wtorek rynki w USA w napięciu wyczekują na kluczowe wydarzenia polityczno-gospodarcze. Przeważa lekki optymizm. Kontrakty terminowe na główne indeksy notują niewielkie wzrosty po poniedziałkowych rekordach S&P 500 i Nasdaq.

Klasyczny wzorzec zachowania inwestorów w trakcie hossy na giełdzie jest następujący: im wyżej wspinają się indeksy, tym więcej pieniędzy napływa do funduszy akcji, a kiedy owe napływy osiągają duże rozmiary, jest to sygnał ostrzegawczy o możliwym szczycie koniunktury.

Przed środową sesją na giełdach w USA kontrakty terminowe rosną, napędzane wiadomością o nowym porozumieniu handlowym między USA a Japonią oraz oczekiwaniami na publikację wyników kwartalnych gigantów technologicznych.

Finałowa sesja tygodnia na rynku warszawskim zaczęła się od mocnego ataku popytu, który już na starcie przesunął WIG20 w rejon 2933 pkt., a po kilku minutach pchnął indeks w rejon 2978 pkt., co oznaczało zwyżkę o przeszło 2 procent.

Rentowność obligacji Japonii osiągnęła nienotowane nigdy poziomy w przypadku obligacji trzydziesto- i czterdziestoletnich, a rentowność dziesięcioletnich wspięła się powyżej 1,55 proc., czyli najwyżej od 2008 r. Chcielibyśmy mieć takie problemy? Cóż, wszystko zależy od skali.

Liczba emisji obligacji korporacyjnych przedsiębiorstw niezwiązanych z branżą finansową spadła od szczytu o ponad 30 proc., licząc w ujęciu dwunastomiesięcznym. Jednocześnie spadła też wartość indeksu defaultów.

Notowania środowe na rynku warszawskim skończyły się zwyżkami najważniejszych indeksów. WIG20 wzrósł o 0,47 procent, gdy indeks szerokiego rynku WIG zyskał 0,37 procent. Obrót w koszyku blue chipów wyniósł niespełna 1,52 miliarda złotych, gdy na całym rynku zbliżył się do 1,80 miliarda złotych, co oznacza, iż aktywność była kosmetycznie różna od obserwowanej na sesji wtorkowej.