Michał Mierzejewski z wykształcenia jest prawnikiem, absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Z firmą Philip Morris związany od 2004 r., a od lutego 2023 r. jest wiceprezydentem Philip Morris International na obszar Europy Północno-Wschodniej obejmujący Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Ukrainę i Mołdawię. Przed powstaniem nowego klastra biznesowego kierował spółkami firmy w Polsce i krajach bałtyckich. Wcześniej był m.in. był dyrektorem ds. korporacyjnych i członkiem zarządu. Jest jednym z najbardziej doświadczonych menedżerów w globalnych strukturach Philip Morris International. Ceni skuteczność, ma umiejętność znajdowania innowacyjnych rozwiązań i angażuje się w rozwój współpracowników. Myśli analitycznie, dobrze rozumie potrzeby zmieniającej się branży, co pozwala mu być liderem w czasie globalnej transformacji biznesowej firmy, która buduje przyszłość bez dymu papierosowego na bazie miliardowych inwestycji w badania naukowe i rozwój technologiczny produktów bezdymnych o potencjalnie obniżonej szkodliwości w porównaniu z paleniem papierosów.
Z zaciekawieniem czytam rankingi pokazujące najważniejsze zjawiska mijających lat i nadchodzące wyzwania. Cenię zwłaszcza te, które potrafią ubrać trendy w jedno słowo. Dla mnie w przyszłym roku tym słowem będzie „dialog”. Mam nadzieję, że odmieniane przez wszystkie przypadki, bo tylko dzięki dialogowi możemy skutecznie stawić czoło trudnej sytuacji międzynarodowej, uspokoić wewnętrzne napięcia i dać nowy impuls gospodarce.
Pod koniec 2022 r. z niepokojem pisałem na łamach „Pulsu Biznesu” o nadciągających nad Polskę czarnych łabędziach. Kryzysach, przed którymi nie sposób się zabezpieczyć. Niestety, po czarnym łabędziu pandemii pojawiło się u nas całe jezioro łabędzie. Mijający rok był pełen wyzwań, z którymi do tej pory nie mieliśmy do czynienia. Od niegasnącej wojny w Ukrainie przez inflacyjną spiralę aż po rosnącą społeczną polaryzację napędzaną fake newsami, które spychały do narożnika debatę opartą na naukowych faktach.
Jestem przekonany, że tylko za sprawą dobrego dialogu możemy te czarne łabędzie pożegnać. Tylko co to znaczy: dobry dialog?
Po pierwsze — dialog to gotowość do poszukiwania nowych rozwiązań z otwartą głową. Jedno z największych wyzwań to wojna za wschodnią granicą. Zgodnie z zapowiedziami premiera Donalda Tuska będziemy Ukrainie pomagać, domagając się „głośno i zdecydowanie pełnej mobilizacji świata Zachodu”. Warto przypominać, że pomagając Ukraińcom i Ukrainie, pomagamy też sobie, Zachodowi.
Ukraina nauczyła się żyć z bolesnym ciężarem wojny, którego nie powinna dźwigać. Dodatkowym problemem, szczególnie widocznym z mojej perspektywy, bo od prawie roku zarządzam liczącym ponad milion km kw. obszarem biznesowym łączącym Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Mołdawię i właśnie Ukrainę, są wyzwania wewnętrzne. Chodzi o brak przejrzystości i przewidywalności decyzji podejmowanych przez ukraińskie władze, które zniechęcają zagranicznych inwestorów, a jednocześnie burzą wizerunek kraju, który po wojnie pójdzie stabilną, jasną ścieżką naprawy państwa zmierzającego do UE. Ukraina potrzebuje wsparcia Europy, która pomoże wytyczyć kierunki niezbędnych zmian i egzekwować korzystną dla społeczeństwa ukraińskiego transformację.
Ostatnie miesiące pokazały też, że dla wielu cudzoziemców Polska nie jest wyłącznie przystankiem na drodze do wielkiego Zachodu, ale już jest Zachodem. Ich napływ może wśród wielu Polaków budzić niepokój, ale w kraju o rekordowo niskim bezrobociu to dodatkowy impuls rozwojowy, zapewniający dostęp do wykwalifikowanych pracowników i wzbogacający rynek pracy.
Po drugie — dialog to wspólne definiowanie zadań, przed jakimi stoimy jako społeczeństwo. W najbliższych miesiącach kluczową szansą dla Polski może być ponowne objęcie prezydencji w UE. Trudno nie szukać porównań z 2011 r., kiedy pierwszy raz wzięliśmy w swoje ręce stery europejskiej wspólnoty. I warto szukać nowych metod dialogu z UE, która jest — parafrazując słowa Churchilla — tworem niedoskonałym, ale nic lepszego nie wymyślono. Dlatego musimy zbudować czujną i sprawną dyplomację wspieraną przez silny korpus urzędniczy. Niemcy, na które lubimy się powoływać, mówiąc o skutecznej administracji, zatrudniają do analizy unijnych regulacji tysiące urzędników. W Polsce ekspertów jest garstka, przez co jesteśmy bezbronni wobec unijnej machiny.
Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż w 2011 r. Jesteśmy bogatsi o ponad dekadę unijnych doświadczeń. Jesteśmy też bogatsi jako kraj. Mamy inne oczekiwania wobec UE, którą wciąż oceniamy bardzo pozytywnie — z ostatniego Eurobarometru Komisji Europejskiej wynika, że 8 na 10 Polaków (82 proc.) uważa, że zyskujemy na obecności w UE. Kojarzy nam się ze wzrostem gospodarczym. Ze stabilnością. Z bezpieczeństwem.
Po trzecie — dialog musi mieć pewne ramy. Dla biznesu są to ramy prawne. Firma doradcza Grant Thornton szacuje, że tylko do końca września w Polsce przyjęto blisko 26 tys. stron maszynopisu nowych regulacji. To blisko 3 tys. stron dziennie. Znaczna część z nich — według różnych szacunków od 50 do nawet 80 proc. — to przepisy unijne, a także efekty działań organizacji międzynarodowych, do których Polska należy. Jako prawnik z wykształcenia ze szczególnym podziwem i współczuciem patrzę na mrówczą pracę również naszego zespołu prawnego, który — jak w wielu innych firmach — analizuje tysiące stron przepisów, których biznes musi przestrzegać. Przeregulowanie hamuje rozwój unijnej gospodarki. Moglibyśmy szybciej zmieniać świat, gdybyśmy nie tonęli w morzu paragrafów. Rozmawiajmy, jak ograniczyć legislacyjny zalew w Polsce i na arenie międzynarodowej. Apelujmy o zdrowy rozsądek w stanowieniu nowych przepisów. To pozwoli przedsiębiorcom złapać drugi oddech. Bo dialog to też — po czwarte — umiejętność konstruktywnego niezgadzania się.
Po piąte — dialog musi dotyczyć przyszłości. Do naszych drzwi pukają kolejne, często globalne problemy. Kryzysy: klimatyczny, demograficzny, migracyjny. Nowe zjawiska, jak dynamicznie rozwijająca się sztuczna inteligencja czy zmiana modelu funkcjonowania największych światowych przedsiębiorstw. Wreszcie fake newsy coraz mocniej wypierające z debaty publicznej naukę.
Nasze społeczeństwo staje się coraz starsze i coraz bardziej różnorodne, a w dialogu liczy się każdy głos. Skuteczne łączenie doświadczeń baby boomers, z przebojowością milenialsów i wrażliwością gen Z jest w stanie tworzyć nie tylko harmonijne społeczeństwo, ale też synergiczne miejsce pracy. Zapraszamy do naszego Centrum Zintegrowanych Usług Biznesowych w Krakowie, gdzie na korytarzu słychać codziennie ponad 20 języków. Nasi pracownicy potrafią ze sobą rozmawiać, tworząc wspólnie najbardziej zaawansowane projekty biznesowe, które wspierają spółki z ponad 60 różnych krajów.
Zmianom towarzyszą obawy. Warunkiem dobrego dialogu — po szóste — jest je rozwiewać. Pojawienie się pierwszych pojazdów mechanicznych budziło takie przerażenie, że w XIX-wiecznej Anglii przed omnibusami, czyli pojazdami napędzanymi parą, biegł człowiek z czerwoną flagą. Dziś patrzymy na to z uśmiechem, ale nadal mamy niepewność wobec nowości. Obawy rodzi rozwój sztucznej inteligencji. Eksperci, np. prof. Andrzej Dragan, podkreślają zagrożenia wynikające z tego, do jakich celów zostanie użyta i jaką będziemy mieć nad nią kontrolę. Dla wielu środowisk algorytmy AI mogą jednak być szansą na usprawnienie procesów biznesowych. Praca stanie się łatwiejsza, ale nie zniknie.
Wielu ma też podobne obawy wobec radykalnej zmiany, jaką przechodzi nasz biznes. Zapowiedzieliśmy koniec papierosów. W 2016 r. ogłosiliśmy, że dzięki olbrzymim nakładom na B+R opracujemy mniej szkodliwą, bezdymną alternatywę dla ich palenia. Wielu pukało się wtedy w czoło. W Polsce zaczęliśmy tę rewolucję kilka lat temu sami. Dziś nad Wisłą już wszystkie koncerny tytoniowe oferują produkty bezdymne. Mówimy głośno, że miejsce papierosów jest w muzeum. Rozmawiajmy o tym, jak umieścić papierosy w tej muzealnej gablocie, bo potrzebne są odpowiednie ramy prawne, które ułatwią nierzucającym ich dorosłym palaczom dostęp do produktów bezdymnych.
Żeby dialog nie był tylko pustosłowiem, trzeba rozmawiać szczerze. Szczerość to siódmy warunek dobrego dialogu. Mówmy o faktach, bez emocjonalnych światłocieni. Patrzmy na to, co działa i co można poprawić. Cieszy zapowiedź premiera Tuska o powołaniu rady fiskalnej, która ma opiniować wydatki i pilnować stabilności finansowej państwa. Stabilność to też fundament budowania i planowania biznesu. W branży tytoniowej tym fundamentem stała się akcyzowa mapa drogowa. Patrzyliśmy na nią sceptycznie, obawiając się powrotu szarej strefy. Tymczasem wpływy budżetowe stopniowo rosną, a szara strefa maleje. Według ostatniego raportu KPMG nielegalna konsumpcja papierosów w Polsce to tylko 4,2 proc. całego rynku.
Dialog i przewidywalność regulacyjna mogą być impulsem rozwojowym dla całej gospodarki. Otwierają firmom możliwości inwestycyjne. My w 2023 r. ogłosiliśmy aż trzy ważne inwestycje w kierowanym przeze mnie regionie: w Polsce, Ukrainie i Mołdawii. Największe nakłady trafiły do nas, do Krakowa. Łączna kwota naszych inwestycji w regionie przekroczyła już miliard złotych, a nie powiedzieliśmy jeszcze przecież ostatniego słowa. Ostatnim — ósmym — warunkiem dobrego dialogu jest to, że nigdzie i na nikim nie stawia się definitywnej kropki.