Ryszard Petru, bo o nim mowa, swoją cenę zna. Dlatego z BRE Banku odchodził w jednym celu – zostać członkiem zarządu PKO BP. Przez kilka miesięcy światek finansjery żył plotkami o tym, czy Petru trafi na zarządczy stołek czy jednak Skarb Państwa postawi na swoim i da 39-latkowi czarną polewkę. Telenowela skończyła się w maju i niestety w efekcie jej finału Ryszard Petru stracił nieco na pozycji w stawce celebrytów choć zachował honor.

- Odchodzę, basta – miał powiedzieć na wieść, że dyrektorem w PKO BP owszem może być, jak najbardziej, ale wiceprezesem nie.
Jak tylko odszedł, PKO BP sięgnęło po Szymona Majewskiego. Ten przynajmniej do zarządu się nie pcha, wystarczy mu siedmiocyfrowy kontrakt.